poniedziałek, 6 stycznia 2014

6. Czasem przychodzi taki moment w życiu, że trzeba zrezygnować, zapomnieć, pójść na przód i nie ważne jak trudne by to było. Po prostu trzeba.



Jeden impuls, jedno odczucie i minutę później siedzisz w Internecie szukając mieszkania. Trochę zajęło ci odnalezienie odpowiedniej oferty, ale w końcu wisisz na telefonie uzgadniając szczegóły z właścicielem mieszkania. Poszło o dziwo szybko, jak na takie formalności.
Prawie histerią wymusiłaś na rozmówcy spotkanie za kilka minut, tłumacząc się pilnie potrzebnym lokum. Pędem wybiegłaś z mieszkania, równie szybko otworzyłaś drzwi swojego auta i wygodnie usadowiłaś się na fotelu kierowcy. Spojrzałaś na swoje odbicie w lusterku. Twoim oczom ukazała się zmęczona, blada twarz młodej dziewczyny z podkrążonymi oczami. Włosy, zawsze pełne objętości i kształtnych fal, opadały smętnie na twoje ramiona. Obiecałaś sobie w duchu, że jak tylko uda ci się znaleźć tymczasowe mieszkanie na drugim końcu miasta, wtedy coś zrobisz ze swoim wyglądem. Teraz twoim nadrzędnym problemem, było pytanie: gdzie uciekać. Czy aby na pewno robisz dobrze? Może trzeba od razu wiać daleko stąd, najlepiej do odległego miasta? Po chwili zadumy uznałaś, że wynajmiesz to mieszkanie na kilka tygodni, pozamykasz stare sprawy i uciekniesz, gdzie pieprz rośnie. 

Odpalasz silnik i gnasz po kieleckich ulicach w stronę miejsca, gdzie umówiłaś się z właścicielem. Parkujesz na parkingu przy kawiarni i wchodzisz do środka. Rozglądasz się po przytulnym pomieszczeniu i wzrokiem szukasz mężczyzny, który może zaoferować ci nowe gniazdko.
- Czy to pani w sprawie mieszkania? - odzywa się siedzący przy jednym z pierwszych stolików elegancko ubrany osobnik. Od razu przysiadasz się do niego.
- Tak, to ja. - odpowiadasz, licząc, że nie wyglądasz na aż tak zdesperowaną.
- Przykro mi to mówić, ale mieszkanie mogę oddać do pani użytku dopiero za kilka dni. - mówi prosto z mostu. Jego słowa tak bardzo cię szokują, że patrzysz na niego z niedowierzaniem i przez chwilę w ogóle się nie odzywasz, gorączkowo myśląc. I co teraz? Ostatnia nadzieja prysła. Żaden człowiek nie wynajmie ci mieszkania tego samego dnia.
- Naprawdę nie da się nic zrobić? - próbujesz pohamować emocje i pytasz rzeczowym tonem.
- Niestety nie. Najwcześniej za trzy dni. - lustruje cię wzrokiem. Trzy dni? Bezsens tyle czekać. Podczas tych dni to ty już możesz nie żyć.
- Dobrze, w takim razie rezygnuję. Do widzenia. - gwałtownie wstajesz i rzucając wymuszony uśmiech kierujesz się ku drzwiom wyjściowym.
- Ale proszę zaczekać... - zaczyna mężczyzna, wyraźnie niezadowolony z utraty klienta.  Puszczasz to mimo uszu i wychodzisz.

Odjeżdżasz z piskiem opon, by po chwili wybrać numer do Dawida. Odbiera po drugim sygnale.
- Cześć, masz chwilkę? - pytasz od razu.
- Właściwie to miałem do ciebie zadzwonić. Mam i chwilkę i ważne wieści. A raczej propozycję dla ciebie. - odpowiada siatkarz, z którym to masz tak dobry kontakt.
- Podaj mi swój adres.
- Chyba zwariowałaś, powinnaś odpoczywać... - powinnaś. Ale nie teraz.
- Proszę cię, nie mam czasu, muszę działać. Mów ten adres.
Podaje ci potrzebne informacje, a ty od razu ruszasz we wskazanym kierunku. Zastanawiasz się, jaką to propozycję może ci zaoferować młodzieniec.
Docierasz pod blok i po chwili znajdujesz się już pod jego mieszkaniem.
- Wchodź. - otwiera ci właściciel apartamentu, a ty ruszasz za nim w głąb mieszkania.
- Widzę, że żyjesz. - dodaje uważnie ci się przyglądając.
- Jeszcze tak. Mów te swoje ważne wieści. - siadasz na wygodnej kanapie i przenosisz swój wzrok na niego, czekając na jakiekolwiek informacje.
- Sezon dobiegł końca, a ja wracam do Rzeszowa. Tu byłem jedynie na wypożyczeniu. Jedź ze mną. Zostaw to wszystko i uciekaj stąd, póki możesz, Ala. - od razu przechodzi do konkretów, siadając obok ciebie i co zaskakujące, łapie cię za rękę. 

Nie wierzysz. Nie wierzysz w to, co słyszysz. Możesz stąd zwiać. Masz możliwość ucieczki. Ktoś w końcu chce ci pomóc... Nie zastanawiasz się. Nie ma nad czym. Chcesz po prostu stąd uciec.
A może jeszcze kiedyś będę szczęśliwa?




Zmulony i słaby rozdział. I w miarę szczęśliwy.
poczekajcie, jeszcze się będzie dziać
Stwierdziłam, że nie ma po co tworzyć z tego opowiadania tasiemca i czekają nas jeszcze
dwa rozdziały i epilog. 
Nie ma co tu pisać.
Życzę miłego tygodnia.:)

A no i tutaj: www.eremofobia-duszy.blogspot.com (Nico i Facu) pojawił się prolog:)

Wasza Joan

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Popieram osobę pode mną, dłużej Dżoano, bo ja to już pełna ekscytacja i w ogóle, a tu koniec :c No przecież ona się musi zgodzić, MUSI! Żadnego mieszkanka na parę tygodni i ucieczki w nieznane samej z brzuchem. Ma wyjechać, ale z Dawidem i koniec kropka!


      Ściskam ♥

      Usuń
  2. Pisz trochę dłuższe rozdziały, bo są strasznie krótkie... :(
    A tak ogólnie to jest fajnie i bardzo się cieszę, że Dawid złożył jej taką propozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech ona się nad niczym nie zsstanawia tylko pakuje się i ucieka do Rzeszowa z osobą której na niej zależy. Nie ma no co i na kogo czekać!

    OdpowiedzUsuń