niedziela, 10 listopada 2013

1. Bez względu na to, ile razy się załamię i upadnę, zawsze jest jakaś cząstka mnie, która mówi, że to nie koniec, że trzeba wstać i iść dalej.

- Chciałabym odpowiedzieć, że jest, ale właściwie to... nie, nie jest w porządku. - odpowiadasz na pytanie nieznajomego, kompletnie nie zastanawiając się nad sensem wypowiadanych słów. - Mam nadzieję, że nie jesteś zboczeńcem, ani żadnym narwanym kolesiem. Trochę nie chce mi się wstawać i uciekać, krzyczeć, czy cokolwiek innego. - palnęłaś, po raz kolejny. Hej, normalna kobieta uciekała by teraz ile sił w nogach, bojąc się wysokiej postaci. A ty? Ty żyjesz przekonaniem, że nikt nie zrani cię bardziej niż twój kat, a zarazem miłość... A w sumie to chyba była miłość..
- Spokojnie, nigdy w życiu nie zraniłbym kobiety... Ale w twoim przypadku chyba ktoś już to zrobił. - stwierdza, analizując układ łez na twoim policzku. Ta sytuacja nie była normalna. Normalna dziewczyna nie rozmawiałaby z obcym facetem po zmroku, Bóg wie gdzie...
- Aż tak to widać? O kurde, chyba muszę zacząć wybierać mniej zaludnione miejsca, jak będzie chciało mi się popłakać... W sumie to nawet nie wiem, gdzie jestem. A w dodatku rozmawiam z kompletnie obcym... Czy to jest ta chwila, w której powinnam stąd wiać? - pytasz, starając się hamować uśmiech, jaki mimowolnie ciśnie ci się na usta. To głupie, ale w jego obecności nie czułaś się zagrożona. Albo po prostu zwariowałaś do cna.
Owy osobnik, usiadł w końcu obok ciebie, pozwalając ci na jakiekolwiek obeznanie się w jego wyglądzie.
- Jestem obolały, wracam z ciężkiego treningu. Ledwo żyję, w praktyce moje mięśnie wołają o pomstę do nieba. Widzę płaczącą kobietę. Normalny facet w tej sytuacji zapytałby co się stało i toteż uczyniłem. A płacząca nie wierzy w dobre intencje mężczyzny... Coś jest na rzeczy. - takie głupie słowa, takie bezsensowne składnie, a ty parskasz śmiechem.
- Nie wierzę w dobrodusznych facetów. Już nie. - odpowiadasz, próbując zahamować łzy, które nagle uderzyły do twoich oczu, na wspomnienie tego, co czeka na ciebie w mieszkaniu.
- Nie wszystko złe, co się facetem zwie.
- Szkoda tylko, że ja trafiłam na tą większość zła, osadzoną w jednym osobniku... - patrzysz przed siebie, próbując nie wybuchnąć histerycznym płaczem. Jak na razie, dobrze ci idzie. Jeszcze nie wypłakałaś nieznajomemu historii swojego życia. Jest dobrze. - Naprawdę nie masz innych ciekawszych zajęć, oprócz siedzenia z przesiąkniętą żalem i rozpaczą dziewczyną? To na pewno nie wpływa dobrze na psychikę.
- O moją psychikę się nie martw. Lepiej powiedz, co jest. Jestem neutralną osobą z zewnątrz, podobno takie rozmowy pomagają.
- Chyba ci studia pedagogiczne nie wyszły.
- Żaden ze mnie psycholog. Tam w środku siedzi samotny siatkarzyna, który żyje od treningu do meczu. I tak w kółko, ot co. A co siedzi w głębi ciebie?
- Podpuszczasz mnie.
- Ależ skąd. - uśmiecha się, powodując nagły przypływ optymizmu w twoim sercu.
- Tam w środku siedzi młode, niespełnione dziewczę, zranione, zmieszane z błotem, zrozpaczone, rozżalone, wrażliwe, z sercem rozpryskanym na jednej ze ścian mieszkania. Ofiara. Nie tyle losu, co faceta... - kończysz cicho. - Znowu będę ryczeć.
- Nie płacz...
- Dlaczego? Zakochałam się, pokochałam, dałam cząstkę siebie, a co otrzymałam w zamian? Ból. Cholerny ból rozrywający moje serce, powodujący, że już nie jestem sobą. Jestem marnym widmem dawnej siebie, tchórzliwym i zastraszonym. On mnie krzywdzi, rozumiesz? A ja nie potrafię tego przerwać.

Zapada cisza.





Jedyneczka dla was!:)
Nie chcę rozpisywać się tutaj na temat tego opowiadania,
nie będę nic zdradzać. 
Ale chciałabym się tutaj mimowolnie odnieść do pewnej rzeczy.
Wczorajszy mecz Skry i Resovii ponowił falę hejtów i nienawiści na jednych i drugich.
Jedni hejtują Rzeszów, drudzy Bełchatów.
Kolejni Wlazłego, następni Antigę.
Siatkówka ma łączyć, a nie dzielić! Ludzie, proszę was...
Kibicuję Skrze, tak, od lat jestem z nimi, ale mam szacunek do Sovii, czy innych zespołów.
Czy to takie trudne? 
Ci zawodnicy zostawiają na boisku serce, a półgłówki, bo inaczej tego nazwać nie można,
hejtują ich, BO TAK. Gdzie jest logika? 
Wczorajsze batalie przekroczyły pewną granicę.

Pozdrawiam i wybaczcie mój wywód. :)

następny rozdział w weekend, ale dokładnie to nie wiem. sobota lub niedziela.

+zapraszam dziś na blog z Wroną, gdzie znajdzie się epilog.


10 komentarzy:

  1. Pierwsza klepa. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ojejku ;) rozdział jest świetny i nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Z pewnością nasza bohaterka znajduje się w sytuacji lekko beznadziejnej. Kocha gościa, który zarazem jest źródłem wszelkiego zła w jej życiu, który ją krzywdzi. Dobrze ,że wreszcie zdecydowała się uciec, ale z pewnością on tak szybko nie da jej o sobie zapomnieć. A Dawid? Kupił mnie w całości swoją osobą. Jest okropnie uroczu i szczery, jestem pewna ,że i Ala się do niego przekona :)

      Ściskam ♥

      Usuń
  4. Jestem i nie wiem, co napisać. Ona przeżywa prawdziwe piekło na ziemi, a można powiedzieć, że robi to z własnej woli. Cierpi z miłości. W dodatku psychicznie i fizycznie. Mam nadzieję, że znajdzie w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby do niego nie wrócić, a Dawid jej w tym pomoże :) Dryja jest przeuroczy i kupił mnie w stu procentach :)

    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynając muszę wypowiedzieć się na temat niejakiej Alicji, która sama sobie winna takiemu losowi. Powiedzmy sobie szczerze, gdy jej facet, już były, zaczął ją traktować, jak jedyne stworzenie na ziemi bez żadnego prawa, mogła go kopnąć w krocze, ładnie mówiąc, i pójść w siną dal, ale nie! Zostanę, pomęczę się z nim może się zmieni. Błąd. Tacy ludzie się nie zmieniają. Sama znam parę przypadków niestety i to nie z opowiadań. Na moje i cudze nieszczęście.

    Z innej beczki Dryja, który sam w sobie jest niesamowity, Nie dość, że dobry siatkarz, widziałam go w paru na prawdę pokaźnych akcjach, do tego młody, tylko parę lat różnicy, i przystojny... Podsumowując ten wywód, takich to tylko za kraty, żeby nie psuli moich, już i tak wygórowanych, oczekiwań względem mojego przyszłego męża. Jeśli w ogóle takowy odważy się ukazać na horyzoncie. Na wstępie już gratuluję mu odwagi i życzę cierpliwości i wytrwałości.

    Cóż, sądzę, że jak na początek opowiadania, jakże, kurwa, krótki, rozpisałam się nawet bardzo. Nie waż mi się marudzić i wybacz za przekleństwo na końcu, ale gdyby nie było wulgaryzmu, to przecież wiesz, że to nie byłby mój komentarz.

    Na zakończenie, z racji tego, że nie chce mi się włączać tumblra masz zdjęcie autorstwa Pana Mariusza Pałczyńskiego. Wybrałam je dlatego, że mam nadzieję, iż kiedyś również zasiądę w tych ławach.

    mpaimages.com/samples/MDU1MTQ1YmNkOTM2ODE3/OTViY2Q5MzY4MTc=/plusliga-pge-skra-belchatow---asseco-resovia-rzeszow.jpg

    Pozdro600, Zuza.

    Adresy znasz, ale w razie czego, i dla reklamy, łap aska: http://ask.fm/volley1998 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak bardzo jej współczuję. Tych moich uczuć nie da się opisać. A co dopiero to, co ona przeżywa wewnątrz siebie. Niech tylko ten siatkarzyna ^^ jej nie skrzywdzi, tak jak ten facet, który traktuje ją jak pomiot. Nie zasługuje na to. Jest trzy razy więcej warta nić jedenastu razem wziętych ukochanych. Czekam na kolejny. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O!
    Mój!
    Boże!
    Tym rozdziałem uchroniłaś mnie od zawału serca. Świetny! <3 Nie mogę się już doczekać następnego , mam nadzieję , ze pojawi się już wkrótce. Podoba mi się postać Alicji, jest pełna sprzeczności( co jest fajne)...Niby jest słabą kobietą , która była poniewierana przez los , a w rozmowie z siatkarzyną używa ironii i sarkazmu , nie boi się także rozmowy z nim , coś czuje , ze pokarze ona nie jedno swoje oblicze w tym opowiadaniu . Co do siatkarza wydaje mi się , że jest to tym faceta , który jest na wyginięciu . Podoba mi się , ze przejmuje się jej losem , chce ją poznać , pomóc jej . Wielki + za Jar of Hearts - Jedna z moich ulubionych piosenek <3

    Teraz troszkę krytyki , obyś mnie za nią nie wychłostała ! za krótkie , daje to pewien niedosyt ,ale nie dało się nawet odczuć tego jakie wrażenie robi siatkarz an Alicji i na odwrót. Ogólnie świetne , wspaniałe , niepowtarzalne . Pisz dalej!!! Te opowiadanie przemawia do mnie . / Patka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Połknęłam jedynkę i wiem, że zostanę. To właśnie jest nie miłość a głupie przywiązanie, że nigdy nie znajdziemy kogoś wartościowego. Dlatego myślę, że Ala męczy sie w tej symbiozie, bo związkiem nie można nazwać. Ale to oczywiście błedne myślenie. I dlatego Alicji radzę zwijać wroty od tego kogoś. Bo facet, który podnosi rękę na kobietę, którą podobno kocha należy odstrzelić.
    A on ma rację, że z neutralną osobą można rozmawiać. Bo to najbardziej oczyszcza. Człowiek, który Cie nie zna będzie mógł pomóc.

    Proszę o informację
    Pozdrawiam / raz--jeszcze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurdę mam mieszane uczucia. Z jednej strony powinno mi być żal Alki za to, że chłopak ją tak chamsko wykorzystuje, z drugiej strony, znów sądzę, że mogłaby ona odciąć się od niego mimo cholernego bólu, ale odcięła by się. Serce by wołało, krzyczało, pragnęło by wrócić, ale rozum stłumił by ten ból i w końcu serce by ucichło i pokochało by kogoś innego. Chyba kiedyś każda rana się goi, mimo blizn, goi się. Więc Ala mimo ran i cholernie szpetnych blizn będzie umiała żyć bez tamtego chłopaka, i mam nadzieję, że siatkarz jej w tym pomoże.

    'Jak trafiasz do bidula to masz 13 lat i spędzasz w nim całe 2 długie lata, które wyryły w Twojej duszy i podświadomości rysę tak wielką, że zmieściłby się w niej wielki czołg lub co najmniej milion ton wielgaśnego i ciężkiego gruzu, który kiedy chodzisz porusza się w Tobie sprawiając Ci kolejny nieprawdopodobny ból.'

    Zapraszam na prolog zupełnie nowej historii w rolach głównych Wojciechowska vs. Nowakowski.

    http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/11/begining.html

    Pozdrawiam Anka.

    OdpowiedzUsuń